O co poszło Lutrowi?
Luter właściwie wrócił do tego, czego nauczał święty Augustyn, a o czym Kościół zapomniał. Jednak źródłem nauki Lutra, która podzieliła chrześcijan, nie były pisma Augustyna, lecz Biblia.
Augustyn, wielki ojciec Kościoła z IV wieku, nauczał, że człowiek może być zbawiony wyłącznie dzięki łasce Bożej. W toczącym się w V wieku sporze z zakonnikiem brytyjskim Pelagiuszem Kościół katolicki sprzeciwił się bardziej Augustynowi niż Pelagiuszowi, który utrzymywał, że człowiek może być zbawiony dzięki własnej woli i dobrym uczynkom. Nawet w późniejszych wiekach nauki Augustyna nie zaznały większego uznania. W końcu w wyniku działalności teologów scholastycznych, w szczególności Tomasza z Akwinu i Dunsa Szkota, zaczęły dominować nauki o znaczeniu zasług ludzkich w procesie zbawienia. Pobożni ludzie starali się więc zdobyć zbawienie własnymi uczynkami.
Zakonnik bez pokoju ducha
A potem w XVI wieku w Niemczech przyszedł Marcin Luter, starannie wykształcony ksiądz zakonny, który gorliwie poszukiwał pokoju i zbawienia duszy. Po wstąpieniu do zakonu augustianów w Erfurcie spełnił wszystko, aby zdobyć zbawienie. „Jeśli kiedykolwiek jakiś zakonnik dostał się do nieba, prowadząc życie mnisze, to ja powinienem się tam dostać”, powiedział później. Ale formuły, rytuały i asceza nie dały mu pokoju ducha. W końcu dzięki swemu przełożonemu w klasztorze Janowi von Staupitzowi, dzięki własnemu gorliwemu zgłębianiu Biblii i oświeceniu przez Ducha Świętego Luter zdał sobie sprawę, że „człowiek sprawiedliwy z wiary żyć będzie”.
W czasie swoich głębokich przeżyć Luter zrozumiał, że „człowiek staje sie sprawiedliwy w oczach Bożych, dlatego że (…) Chrystus wypełnił dla niego Prawo i Bóg przypisuje mu dobre uczynki Chrystusa”. Dla Lutra stało się jasne, że usprawiedliwienie jest d a r e m Bożym ofiarowanym żałującemu za swoje winy człowiekowi — czymś, co miłosierny Bóg czyni dla niego na podstawie śmierci Chrystusa poniesionej dla ludzkości
Odkrycie nauki Nowego Testamentu o usprawiedliwieniu na podstawie wiary usunęło ból z jego serca. Cieszył się, że nie musi umartwiać swojego ciała, tak jak czynił to przez lata w swej zakonnej celi, podejmując nieustanne wysiłki dla zaskarbienia sobie życzliwości Boga. Miał jedynie przyjąć dar Jego sprawiedliwości przez całkowite Mu zaufanie. Jezus został ofiarowany dla jego zbawienia. Zbawienie było darmo!
Luter zdał sobie sprawę, że zbawienie jest dziełem Bożym, nie ludzkim. To przecież ojciec łaskawie przyjął marnotrawnego syna i przywrócił mu synostwo, gdy ten „opamiętał się” i postanowił powrócić w odpowiedzi na ojcowską miłość. Przecież to pasterz szukał zagubionej owcy i odnalazł ją.
Zrozumiał też, „że jesteśmy uznani za sprawiedliwych i zbawieni wyłącznie przez wiarę w Chrystusa, niezależnie od uczynków”.
Usprawiedliwienie na podstawie wiary nie czyni człowieka sprawiedliwym (nienagannym moralnie), ale sprawia, ze zostaje on u z n a n y za sprawiedliwego. Dobre uczynki nie poprzedzają ani nie przynoszą usprawiedliwienia. Luter tak powiedział: „To nie uczynki powodują, że jesteśmy czyści i pobożni. Ani też uczynki nas nie zbawią. Po pierwsze, to my zostajemy oczyszczeni, uczyniono nas pobożnymi i zbawionymi. Następnie zaś czynimy wszystko ku Bożej chwale i korzyści naszych bliźnich”. Oczyszczenie z grzechu i dobre uczynki pojawiają się w wyniku usprawiedliwienia. „Proces oczyszczenia musi się dokonać przez Słowo; musi ono być obecne w nas przez cały czas i musi oczyszczać nas zarówno przedtem, jak i potem” – napisał Luter.
Dla poszukującego mnicha było to cudownym nowym światłem. Rozmyślał nad nim, gdy studiował i wykładał teologię w Wittenberdze. „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie” — te słowa wywoływały coraz większy niepokój w jego myślach, aż stały się płomienną pasją jego dalszego życia.
Dwie wiary
Ówczesny Kościół potępił naukę Lutra, uznając ja za niebezpieczną i szkodzącą jego interesom. Godziła ona bowiem w intratną i powszechnie stosowaną praktykę sprzedaży tzw. listów odpustowych. Dla Lutra natomiast usprawiedliwienie na podstawie wiary według nauczania apostoła Pawła było czymś oczywistym: „Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Rz 5,1).
Dla Lutra pojęcie wiary oznaczało żywą zasadę, która nieodwołalnie prowadzi do dobrowolnego posłuszeństwa Bogu. Zrozumiał on, że wiara nie zbawia, ale jest ś r o d k i e m, dzięki któremu człowiek przyjmuje usprawiedliwienie. Jest to zawsze wynik miłosierdzia Boga, a nie ludzkich zasług. Usprawiedliwienie na podstawie wiary uwalnia dziecko Boże od stanu potępienia. Apostoł Paweł triumfalnie więc stwierdza: „Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie” ( Rz 8,1).
Przytłoczeni winą łączą się
Tysiące, a wkrótce i miliony ludzi w Europie przyłączyło się do reformatorskiego zakonnika, ponieważ przeszli takie same trudności duchowych zmagań, jak on. Przytłoczeni winą względem Boga na próżno umartwiali swoje ciała przez ubóstwo i zadawanie sobie kar. Ich własne zasługi nie dawały im żadnej pewności zbawienia. Nie potrafili też określić, jakiej liczby dobrych uczynków wymagało uwolnienie od winy i kar czyśćcowych. Odkrycie przez Lutra prawdy o usprawiedliwieniu uwolniło wielu chrześcijan z uciążliwej niepewności. Zbawienie nie zależało od nich samych i ich dobrych uczynków; polegało ono jedynie na zasługach Jezusa przypisanych im na podstawie ich wiary!
Uczynki owocem, a nie drogą do zbawienia
Co do znaczenia dobrych uczynków, reformator pisał: „Usprawiedliwienie nie wymaga uczynków Prawa; ale wymaga ono żywej wiary, która uwidacznia się w uczynkach”. Innym razem uzupełnił: „Ten, kto jest usprawiedliwiony, okazuje dobre uczynki; takie bowiem jest znaczenie Słowa Bożego. Usprawiedliwienie poprzedza dobre uczynki, a uczynki pojawiają się w życiu tych, którzy są usprawiedliwieni”.
Tak właśnie wierzył Luter i tak nauczał, pisząc, że uczynki będą następstwem usprawiedliwienia — jako nieuniknione owoce zbawienia: „Jeśli nie pojawią się [dobre] uczynki, wtedy cierpienie i śmierć Chrystusa nie uczyniły dla ciebie nic dobrego: nadal znajdujesz się w śmierci, należysz do diabła; nie czynisz bowiem żadnych uczynków, nie przynosisz żadnych owoców wiary. (…) Gdy zbawienie jest już twoje, masz czynić wszystko i być pełnym dobrych uczynków”.
Fakt zatem, że Luter położył tak wielki nacisk na doktrynę usprawiedliwienia na podstawie wiary, musi być rozumiany jako przeciwstawienie się nauce Kościoła jego czasów. Powszechnie bowiem wierzono, że spełniając religijne rytuały, człowiek zbawi sam siebie, i że poprzez własne zasługi może pomóc zmarłym wykupić się z czyśćca. Luter powiedział później: „Czego ja szukałem przez tak długi czas w klasztorze? Dlaczego czytałem i modliłem się w czasie tak wielu mszy, godzin kanonicznych i różańców? Dlaczego oczekiwałem pomocy od nieżyjących świętych? Dlaczego udawałem się tu i tam w pielgrzymkach i po odpusty? Wszystko to czynione było — i nikt nie może się tego wyprzeć — dla zmazania grzechów, dla pojednania się z Bogiem i zbawienia. A jeszcze bardziej niechrześcijańskie jest to, że my, zakonnicy, ośmielamy się pomagać innym w zdobyciu nieba w taki właśnie sposób; wierzyliśmy bowiem, że potrzeba nam było naszych uczynków nie tylko dla siebie, ale też by sprzedać lub przedstawić je umierającym jako nadobowiązkową zasługę. Pocieszaliśmy umierających tym, co uczyniliśmy, i zachęcaliśmy ich do odejścia z tego świata z ufnością w nasze zasługi”.
Prawda droższa niż życie
Swoim przekonaniem o słuszności głoszonej nauki Luter przypieczętował własny los. Stało się to dla niego droższe niż życie. Za swoje poglądy został potępiony przez władze święcką i religijną. Dzisiaj po pięciuset latach, z większą pokorą i uwagą powracamy do przemyśleń wittenberskiego Reformatora.
I choć koncepcje Lutra poróżniły chrześcijaństwo w XVI wieku, przyniosły naukę o uleczeniu serc i zapewnieniu zbawienia wyłącznie dzięki zasługom Chrystusa. Stały się też pocieszeniem dla wszystkich, którzy zwątpili w swe własne siły.
Arnold V. Wallenkampf